To jest tylko wersja do druku, aby zobaczyć pełną wersję tematu, kliknij TUTAJ
Nasza-Biedronka.pl
Nieoficjalne i prywatne forum dla pracowników i klientów Biedronki

Praca w Biedronce - Zamykanie kas i 1-2 kasjerki na 8 kas.

Ant3kk - 2017-09-29, 11:16

Wiecie w ogóle, że od tygodnia osoba, która założyła temat nie odzywa się ? Swoje żale wylała i tyle, nie będę czepiał się jej zachowania, tak zachowuje się większy procent klientów biedronki ale pracownicy nie różnią się od nich dużo, ostatnio po pracy poszedłem do osiedlowej biedronki i zachowanie jednej z kasjerek było wręcz okropne, gdybym był klientem nie orientującym się jak wygląda firma od wewnątrz, w takiej sytuacji poprosiłbym o kierownika w celu wyjaśnienia mi dlaczego tak zostałem potraktowany i więcej bym do tego sklepu nie przyszedł, rozumiem zachowanie tej Pani, wiem jak wygląda praca w biedronce, ale klient tego nie wie i nie musi, przychodzi do sklepu w celu zrobienia zakupów i tyle, nie zadaje sobie pytań ilu jest pracowników, jak są traktowani, nawet nie zwraca na nich uwagi, przychodzi wychodzi etc. jeśli w tym czasie widzi, że wiele rzeczy przeszkadza mu w zrobieniu zakupów, zachowanie kasjerów, dłuuuuugie kolejki, porozstawiany towar blokujący dostęp do innych towarów to ma prawo się oburzyć gdyż firma powinna załatwić tylu pracowników by wszystko szło sprawnie... a jak idzie sprawnie, to i jest więcej klientów, jak jest więcej klientów, jest więcej pieniędzy i można tak wymieniać dalej. W tej sytuacji broniąc biedronkę pokazujecie jak Was ta firma wypaczyła, ten Pan poza zachowaniem, miał w 100% rację, zawsze staram się trzymać fason w takich sytuacjach i staram się by takie zachowanie klientów nie wpływało na moją obsługę pozostałych. Pozdrawiam gorąco i życzę wszystkim by w waszych sklepach było dostatecznie wielu pracowników by praca wyglądała na pracę, nie na katorgę.
MalaAsia - 2017-09-29, 12:31

Ktosiek napisał/a:
Najlepiej to by było jak by każdy miał swojego osobistego kasjera bo ciężko jest postać chwilę w kolejce w dupach sie co niektórym poprzewracało


Ktosiek, można trywializować i rzucać ironią, ale tak naprawdę nikomu nie chodzi o osobistego kasjera, tylko o to, by ci nikt przed nosem nie zamykał kasy i nie wypraszał, gdy chcesz zapłacić za zakupy. Co innego gdy ktoś widząc 2 osoby przed sobą drze się, żeby mu kasę otworzyć bo go amarena parzy w ręce, a co innego, gdy są kolejki, a kasjerka zamiast obsługiwać zamyka kasę, bo tam piec piszczy albo kontenery są do rozpakowania, a się przecież nie rozdwoi. Klient tego nie wie i zresztą co go to obchodzi, a jednak dochodzi do absurdów, że zamiast obsługiwać zamykamy i oczekujemy od klientów wyrozumiałości i cierpliwości, bo NIE DAJEMY RADY...
Ant3kk napisał/a:
W tej sytuacji broniąc biedronkę pokazujecie jak Was ta firma wypaczyła, ten Pan poza zachowaniem, miał w 100%

Ant3kk, też uważam, że miał rację i rozumiem jego zniecierpliwienie, tylko język i zachowanie mnie rażą

Jerso - 2017-10-04, 00:35

Ant3kk napisał/a:
Wiecie w ogóle, że od tygodnia osoba, która założyła temat nie odzywa się ? Swoje żale wylała i tyle, nie będę czepiał się jej zachowania, tak zachowuje się większy procent klientów biedronki ale pracownicy nie różnią się od nich dużo, ostatnio po pracy poszedłem do osiedlowej biedronki i zachowanie jednej z kasjerek było wręcz okropne, gdybym był klientem nie orientującym się jak wygląda firma od wewnątrz, w takiej sytuacji poprosiłbym o kierownika w celu wyjaśnienia mi dlaczego tak zostałem potraktowany i więcej bym do tego sklepu nie przyszedł, rozumiem zachowanie tej Pani, wiem jak wygląda praca w biedronce, ale klient tego nie wie i nie musi, przychodzi do sklepu w celu zrobienia zakupów i tyle, nie zadaje sobie pytań ilu jest pracowników, jak są traktowani, nawet nie zwraca na nich uwagi, przychodzi wychodzi etc. jeśli w tym czasie widzi, że wiele rzeczy przeszkadza mu w zrobieniu zakupów, zachowanie kasjerów, dłuuuuugie kolejki, porozstawiany towar blokujący dostęp do innych towarów to ma prawo się oburzyć gdyż firma powinna załatwić tylu pracowników by wszystko szło sprawnie... a jak idzie sprawnie, to i jest więcej klientów, jak jest więcej klientów, jest więcej pieniędzy i można tak wymieniać dalej. W tej sytuacji broniąc biedronkę pokazujecie jak Was ta firma wypaczyła, ten Pan poza zachowaniem, miał w 100% rację, zawsze staram się trzymać fason w takich sytuacjach i staram się by takie zachowanie klientów nie wpływało na moją obsługę pozostałych. Pozdrawiam gorąco i życzę wszystkim by w waszych sklepach było dostatecznie wielu pracowników by praca wyglądała na pracę, nie na katorgę.


Nie zauważyłem, żeby ktokolwiek bronił biedronki.

Co dziwne - uwaga, bo teraz niektórzy z was mogą przeżyć szok - NAM TEŻ PRZESZKADZAJĄ BRAKI W ETATACH.

Nic nie można zrobić, a przy większym ruchu siedzi się tylko na kasię, bo taka jest natura profilu działalności JMP S.A.
Jeżeli jest 4 klientów przy kasie, z czego każdy ma po 1, 2 - czy nawet 4 - produkty, to nie ma co siadać, bo 1 kasjer sprawnie to obsłuży. My zaś musi zapierniczać w innym miejscu sklepu.

Poza tym, powiem ci tak - z doświadczenia wiem, że większość klientów świadoma jest warunków pracy w biedronce. Tylko - jak wspomniałeś - co ich to obchodzi. Przecież z plebsem nie będą się zadawać ;( Plebs ma prosić Pana o to, by choć łaskawie odpowiedział im na "dzień dobry".
Prawa fizyki oraz logiki też mamy łamać, byleby klient był obsłużony zgodnie z jego wolą. Ch*j, że się nie da i że w większości taki klient tylko to utrudnia.

Ostatnio miałem taką wredną paniusie, która dosłownie na minutę zamknięciem sklepu zaczęła wykładać towar na taśmę z wózka pełnego zakupów. Niby super, budżet większy mi kasowanie idzie sprawnie. Artykuły szacownej pani szybciutko skasowałem.
Kiedy podałem wysokość kwoty do zapłaty, ta paniusia zaczęła się dopiero pakować. Nie zareagowała, więc podałem te wysokość jeszcze raz. Pani odburknęła, że "zapłaci dopiero jak się spakuje".
Oczywiście, szło to opornie, jak na takie osoby przystało. Zasugerowałem jej, że może zapłacić i potem się spakować, przecież nikogo na sklepie nie ma. I tutaj awantura, że ja to k*rwa na kasjera się nie nadaję, że powinni mnie wyrzucić, że klientów stresuje i poganiam. Że ona najpierw się spakuje a potem zapłaci, bo się nie ogarnie. I jakby nie przejmując się niczym, że kasy nam się zaraz wyłączą Że trzeba sklep posprzątać, a niektórzy z nas musza wcześniej wyjść, bo to wiejska gmina i dojeżdżają do domu ostatnim autobusem. Ona jest klientem i ch*j, utrudni nam pracę oraz zrobi okupacje sklepu, bo takie jej prawo.
Koniec końców panisko wyszło ok 21:10, prawie na styk z kasami.

Koleżanka siedziała na kasie obok, więc miałaby moją na oku, a ja bym sobie kupił ser i szynkę na kolacje/śniadanie. Do pracy dojeżdżam autobusem, 18 kilometrów, najbliższy sklep zaś 6-7 km, bez połączeniem komunikacją miejską.
Jeżeli jestem na nocnej, to te parę minut to dla mnie jedyna okazja na zrobienie jakiś zakupów. A nie robię ich dużych, bo mam małe potrzeby, a wszystko staram kupować się na bieżąco - więc trwa to raptem minutę. Ot, skocze po ser, piwko i zapłacę.

Ja rozumiem, że jest klientem i zgodnie z polską myślą handlową cały świat i pracownicy Biedronki mają się do niej dostosować. Jednak bez przesady, proszę - a przynajmniej nie za takie pieniądze.

Dobrze jednak, że takich skrajnych debili jest mało.

Patrycja. - 2017-10-04, 09:26

[quote="Jerso"]
Ant3kk napisał/a:
Przecież z plebsem nie będą się zadawać ;( Plebs ma prosić Pana o to, by choć łaskawie odpowiedział im na "dzień dobry".


Dobrze jednak, że takich skrajnych debili jest mało.


Niech się cieszą że dzięki temu plebsowi mają co jeść ! Ostatnio z braku ludzi zamknięto sklep o godz 15 , bo byłam sama na zmianie.

MalaAsia - 2017-10-04, 10:56

Jerso napisał/a:


Ostatnio miałem taką wredną paniusie, która dosłownie na minutę zamknięciem sklepu zaczęła wykładać towar na taśmę z wózka pełnego zakupów. Niby super, budżet większy mi kasowanie idzie sprawnie. Artykuły szacownej pani szybciutko skasowałem.
Kiedy podałem wysokość kwoty do zapłaty, ta paniusia zaczęła się dopiero pakować. Nie zareagowała, więc podałem te wysokość jeszcze raz. Pani odburknęła, że "zapłaci dopiero jak się spakuje".
Oczywiście, szło to opornie, jak na takie osoby przystało. Zasugerowałem jej, że może zapłacić i potem się spakować, przecież nikogo na sklepie nie ma. I tutaj awantura, że ja to k*rwa na kasjera się nie nadaję, że powinni mnie wyrzucić, że klientów stresuje i poganiam. Że ona najpierw się spakuje a potem zapłaci, bo się nie ogarnie. I jakby nie przejmując się niczym, że kasy nam się zaraz wyłączą Że trzeba sklep posprzątać, a niektórzy z nas musza wcześniej wyjść, bo to wiejska gmina i dojeżdżają do domu ostatnim autobusem. Ona jest klientem i ch*j, utrudni nam pracę oraz zrobi okupacje sklepu, bo takie jej prawo.
Koniec końców panisko wyszło ok 21:10, prawie na styk z kasami.

Koleżanka siedziała na kasie obok, więc miałaby moją na oku, a ja bym sobie kupił ser i szynkę na kolacje/śniadanie. Do pracy dojeżdżam autobusem, 18 kilometrów, najbliższy sklep zaś 6-7 km, bez połączeniem komunikacją miejską.
Jeżeli jestem na nocnej, to te parę minut to dla mnie jedyna okazja na zrobienie jakiś zakupów. A nie robię ich dużych, bo mam małe potrzeby, a wszystko staram kupować się na bieżąco - więc trwa to raptem minutę. Ot, skocze po ser, piwko i zapłacę.

Ja rozumiem, że jest klientem i zgodnie z polską myślą handlową cały świat i pracownicy Biedronki mają się do niej dostosować. Jednak bez przesady, proszę - a przynajmniej nie za takie pieniądze.

Dobrze jednak, że takich skrajnych debili jest mało.


czyli wściekałeś się bez powodu na klientkę, bo będąc W PRACY nie mogłeś w tym czasie zrobić swoich zakupów tylko musiałeś ją obsługiwać? super...

plast - 2017-10-04, 13:04

Większość opisywanych problemów rozwiązałaby wspólna kolejka do wszystkich aktywnych akurat kas i wzywanie przez głośnik, oczywiście przy założeniu, że średnio otwartych kas jest więcej niż jedna. Tyle, że to by wymagało wygospodarowania na to miejsca na sklepach, a z tym w B bardzo krucho.
Jerso - 2017-10-04, 16:31

MalaAsia napisał/a:
Jerso napisał/a:


Ostatnio miałem taką wredną paniusie, która dosłownie na minutę zamknięciem sklepu zaczęła wykładać towar na taśmę z wózka pełnego zakupów. Niby super, budżet większy mi kasowanie idzie sprawnie. Artykuły szacownej pani szybciutko skasowałem.
Kiedy podałem wysokość kwoty do zapłaty, ta paniusia zaczęła się dopiero pakować. Nie zareagowała, więc podałem te wysokość jeszcze raz. Pani odburknęła, że "zapłaci dopiero jak się spakuje".
Oczywiście, szło to opornie, jak na takie osoby przystało. Zasugerowałem jej, że może zapłacić i potem się spakować, przecież nikogo na sklepie nie ma. I tutaj awantura, że ja to k*rwa na kasjera się nie nadaję, że powinni mnie wyrzucić, że klientów stresuje i poganiam. Że ona najpierw się spakuje a potem zapłaci, bo się nie ogarnie. I jakby nie przejmując się niczym, że kasy nam się zaraz wyłączą Że trzeba sklep posprzątać, a niektórzy z nas musza wcześniej wyjść, bo to wiejska gmina i dojeżdżają do domu ostatnim autobusem. Ona jest klientem i ch*j, utrudni nam pracę oraz zrobi okupacje sklepu, bo takie jej prawo.
Koniec końców panisko wyszło ok 21:10, prawie na styk z kasami.

Koleżanka siedziała na kasie obok, więc miałaby moją na oku, a ja bym sobie kupił ser i szynkę na kolacje/śniadanie. Do pracy dojeżdżam autobusem, 18 kilometrów, najbliższy sklep zaś 6-7 km, bez połączeniem komunikacją miejską.
Jeżeli jestem na nocnej, to te parę minut to dla mnie jedyna okazja na zrobienie jakiś zakupów. A nie robię ich dużych, bo mam małe potrzeby, a wszystko staram kupować się na bieżąco - więc trwa to raptem minutę. Ot, skocze po ser, piwko i zapłacę.

Ja rozumiem, że jest klientem i zgodnie z polską myślą handlową cały świat i pracownicy Biedronki mają się do niej dostosować. Jednak bez przesady, proszę - a przynajmniej nie za takie pieniądze.

Dobrze jednak, że takich skrajnych debili jest mało.


czyli wściekałeś się bez powodu na klientkę, bo będąc W PRACY nie mogłeś w tym czasie zrobić swoich zakupów tylko musiałeś ją obsługiwać? super...


Nie, nie bez powodu.
Powód był taki, że utrudnia człowiekowi życie bez żadnego większego powodu. Ot tak, z czystej złośliwości.

MalaAsia - 2017-10-05, 01:07

Jerso napisał/a:



Nie, nie bez powodu.
Powód był taki, że utrudnia człowiekowi życie bez żadnego większego powodu. Ot tak, z czystej złośliwości.


Mi się wydaje, że ty byłeś w pracy, by obsługiwać, a nie robić sobie zakupy, a klient, był, by zrobić zakupy, spakować je i za nie spokojnie zapłacić, a nie żeby się uwijać, bo ty masz inne plany, też robimy sobie zakupy, jak jestem na jedynce i do końca są klienci i nie mogę zejść proszę koleżankę, żeby biorąc produkty dla siebie wzięła też to, co mi potrzebne i dzięki temu ani nie poganiam nikogo, ani nie uważam, że ktoś mi robi na złość, bo chce się spakować, takie jego prawo :) spróbuj tak, oszczędzisz i swoje i czyjeś nerwy :)

Jerso - 2017-10-05, 02:26

MalaAsia napisał/a:
Jerso napisał/a:



Nie, nie bez powodu.
Powód był taki, że utrudnia człowiekowi życie bez żadnego większego powodu. Ot tak, z czystej złośliwości.


Mi się wydaje, że ty byłeś w pracy, by obsługiwać, a nie robić sobie zakupy, a klient, był, by zrobić zakupy, spakować je i za nie spokojnie zapłacić, a nie żeby się uwijać, bo ty masz inne plany, też robimy sobie zakupy, jak jestem na jedynce i do końca są klienci i nie mogę zejść proszę koleżankę, żeby biorąc produkty dla siebie wzięła też to, co mi potrzebne i dzięki temu ani nie poganiam nikogo, ani nie uważam, że ktoś mi robi na złość, bo chce się spakować, takie jego prawo :) spróbuj tak, oszczędzisz i swoje i czyjeś nerwy :)


Powiem ci tak - tak naprawdę, na tych zakupach mi nie zależy. Nawet nie przypuszczałem, że w Biedronce jest coś takiego dozwolone.
W moim poprzednim sklepie wywaliliby nas na zbity pysk

Jednak nadal dla mnie to jest problem. Nawet dlatego, że robiłą to po złości. Tym bardziej, że wyszła dawno po zamknięciu.

MalaAsia - 2017-10-05, 10:24

Jerso napisał/a:


Powiem ci tak - tak naprawdę, na tych zakupach mi nie zależy. Nawet nie przypuszczałem, że w Biedronce jest coś takiego dozwolone.
W moim poprzednim sklepie wywaliliby nas na zbity pysk

Jednak nadal dla mnie to jest problem. Nawet dlatego, że robiłą to po złości. Tym bardziej, że wyszła dawno po zamknięciu.


Nie wiem jak jest u was, ale my zamykamy sklep o 21:00, to oznacza, że o 20:58 klient może jeszcze do niego wejść i zrobić zakupy, co oznacza, że na pewno nie wyjdzie z niego o 21:00 i oczekiwanie tego od niego jest absurdem dla mnie. Czasem sami przepraszają, że tak późno, ale ja nie widzę powodu do posądzania o złośliwość. Jest pani, która ZAWSZE wpada na ostatnią chwilę i my wołamy już do kasy, a ona jeszcze łapie coś w biegu, za którymś razem spytałam czemu zawsze tak późno, okazało się że wraca z pracy autobusem i akurat tak to wypada, a jak nic nie ma w domu, to chce kupić najpotrzebniejsze rzeczy, wystarczy trochę empatii i zrozumienia by się nie wściekać na siebie wzajemnie

u8t3io3p - 2017-10-05, 11:53

MalaAsia napisał/a:
Jerso napisał/a:


Powiem ci tak - tak naprawdę, na tych zakupach mi nie zależy. Nawet nie przypuszczałem, że w Biedronce jest coś takiego dozwolone.
W moim poprzednim sklepie wywaliliby nas na zbity pysk

Jednak nadal dla mnie to jest problem. Nawet dlatego, że robiłą to po złości. Tym bardziej, że wyszła dawno po zamknięciu.


Nie wiem jak jest u was, ale my zamykamy sklep o 21:00, to oznacza, że o 20:58 klient może jeszcze do niego wejść i zrobić zakupy, co oznacza, że na pewno nie wyjdzie z niego o 21:00 i oczekiwanie tego od niego jest absurdem dla mnie. Czasem sami przepraszają, że tak późno, ale ja nie widzę powodu do posądzania o złośliwość. Jest pani, która ZAWSZE wpada na ostatnią chwilę i my wołamy już do kasy, a ona jeszcze łapie coś w biegu, za którymś razem spytałam czemu zawsze tak późno, okazało się że wraca z pracy autobusem i akurat tak to wypada, a jak nic nie ma w domu, to chce kupić najpotrzebniejsze rzeczy, wystarczy trochę empatii i zrozumienia by się nie wściekać na siebie wzajemnie



sama sobie przeczysz, nikt nie pracuje non stop, wiec ta pani ma czas tylko tej pani sie nie chce, bo nie wierze ,ze idzie do pracy 7 dni w tygodniu od 7 do 20, ide o zaklad,ze pani nie chce sie wstac wczesniej pojsc na zakupy przed praca, lenistwo, raz autobus sie spozni o 3 minuty i co bedzie blagac przed drzwami by wpuscic?

tez u nas sa takie perelki co wchodza tuz, ale kilka razy pocalowaly klamke bo wg czasu na sklepie(monitorze kasy zeby nie bylo 22 i zamkniete)

plast - 2017-10-05, 15:59

Sklep jest otwarty do 21, ale przecież z pracy o 21 nie wychodzicie, prawda? Od 21 do czasu wyjścia pracujecie za darmo, czy jednak jest to płacone? Bo nie rozumiem... Jeśli jest płacone to może po prostu trzeba przyjąć, że godzina zamknięcia sklepu =/= godzinie końca pracy i raz się wychodzi o 21.15 a raz o 21.45, ale zapłacone jest co do minuty. A jeśli nie jest płacone to zupełnie inna kategoria problemu.
Jerso - 2017-10-05, 18:10

plast napisał/a:
Sklep jest otwarty do 21, ale przecież z pracy o 21 nie wychodzicie, prawda? Od 21 do czasu wyjścia pracujecie za darmo, czy jednak jest to płacone? Bo nie rozumiem... Jeśli jest płacone to może po prostu trzeba przyjąć, że godzina zamknięcia sklepu =/= godzinie końca pracy i raz się wychodzi o 21.15 a raz o 21.45, ale zapłacone jest co do minuty. A jeśli nie jest płacone to zupełnie inna kategoria problemu.


Wychodzimy o różnych godzinach, ale też mamy co do roboty.
I nie można zostawać ani chwili dłużej.

A jeszcze trzeba się rozliczyć, posprzątać sklep, zrobić to to i tamto. Przy niedoborze personelu to jest problem.

toomass - 2017-10-05, 18:30

plast napisał/a:
Sklep jest otwarty do 21, ale przecież z pracy o 21 nie wychodzicie, prawda? Od 21 do czasu wyjścia pracujecie za darmo, czy jednak jest to płacone? Bo nie rozumiem... Jeśli jest płacone to może po prostu trzeba przyjąć, że godzina zamknięcia sklepu =/= godzinie końca pracy i raz się wychodzi o 21.15 a raz o 21.45, ale zapłacone jest co do minuty. A jeśli nie jest płacone to zupełnie inna kategoria problemu.


Właśnie słusznie zauważasz że sklep jest otwarty do 21 = robisz zakupy do 21 a nie do 21.15 czy 21.25 ;) Biedronka na rynku jest od 20 lat i nie jest czymś trudnym zorientować się że sklep ma określone godziny otwarcia dla klientów. A to do której pracujemy i czy mamy za to płacone nie powinno obchodzić żadnego klienta tak jak nie obchodzą ich warunki naszej pracy

MalaAsia - 2017-10-05, 23:18

toomass napisał/a:
A to do której pracujemy i czy mamy za to płacone nie powinno obchodzić żadnego klienta tak jak nie obchodzą ich warunki naszej pracy


A jednak oczekujemy od klientów wyrozumiałości, gdy nie ma kto usiąść na kasie, oczekujemy zrozumienia, gdy palety porozstawiane pod nogami, to czemu oni nie mogą oczekiwać, że skoro weszli do sklepu przed zamknięciem to zostaną obsłużeni bez nerwów z naszej strony?
Może wam to przeszkadza, ja nie mam z tym problemu i u nas na sklepie nie ma z tego powodu spiny - jasne że się czeka kiedy ostatni klient wyjdzie żeby móc się rozliczyć i wziąć do roboty, ale pretensji, że ktoś śmiał zrobić zakupy nie ma ...

u8t3io3p napisał/a:
sama sobie przeczysz, nikt nie pracuje non stop, wiec ta pani ma czas tylko tej pani sie nie chce, bo nie wierze ,ze idzie do pracy 7 dni w tygodniu od 7 do 20, ide o zaklad,ze pani nie chce sie wstac wczesniej pojsc na zakupy przed praca, lenistwo, raz autobus sie spozni o 3 minuty i co bedzie blagac przed drzwami by wpuscic?


nie wiem czy w innych godzinach w inne dni robi zakupy, co mnie to obchodzi, nie do mnie należy śledzenie grafiku kobiety kiedy byłoby dogodniej żeby zrobiła zakupy, od czasu do czasu wpada tak na ostatnią chwilę, bierze w locie konkretne produkty i jak skasujemy ją o 21:02 to nikomu korona z głów nie spada ... a czasem i tak bywa, że gdy ktoś z nas zamyka jakiś klient jeszcze poprosi - a po to czy tamto jeszcze szybciutko mogę? i co mamy go pogonić? po co? nam nic nie ubędzie, a on wyjdzie zadowolony, że ktoś był dla niego miły, no i że mu się jeszcze udało kupić to co chciał ... pójdzie to zrobimy co mamy do zrobienia :)



Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group